W odpowiedzi na komentarz od anonimowej osoby.
Hej! Nawet nie wiesz, jak cieplutko zrobiło mi się na sercu, kiedy z czystej ciekawości weszłam na mojego bloga, po tak długim czasie i zobaczyłam nowy komentarz. I to taki komentarz. Jest krótki, ale coś mnie tchnęło po przeczytaniu go. Wiem, że od dodania Twojego komentarza minęło dokładnie 46 dni (tak, sprawdziłam to, haha) i zapewne tego nie przeczytasz, ale cóż, nadzieja matką głupich.
Moje życie przez ostatni rok zmieniło się diametralnie, wiem, że już wystarczająco wam o tym biadoliłam, ale tym razem postaram się streścić (ta, jasne). Od ponad roku mam pomysł na (nawet moim zdaniem) naprawdę dobre opowiadanie. Całkiem inne od tego, które się tutaj znajduje. Jest bardzo bliskie mojemu sercu, ponieważ dużo w nim... mnie. Niestety ja, jak to ja, po napisaniu paru rozdziałów, usuwam je po kilku dniach stwierdzając, że nie są wystarczająco dobre, by je opublikować. I tym sposobem minęło ponad 390 dni, a ja jedyne co posiadam to czysta kartka. Jednakże czas nie zabił we mnie pasji. Nadal piszę, nadal to kocham, ale niestety, nic mi nie pomaga w dbaniu o moje hobby. Zaczynam przestawać wierzyć, że kiedykolwiek, cokolwiek ze mnie jeszcze będzie. Aczkolwiek pokładałam i nadal pokładam tak wielkie nadzieje w tej książce, że mija parę miesięcy, a ja wracam do niej i staram się znowu coś z siebie wypocić, bo czuję, że nie wybaczę sobie, jeśli nigdy jej nie napiszę. Nie jestem w stanie obiecać Ci/wam (?), że nastąpi to za jakiś określony czas, ponieważ sama nie mam pojęcia, kiedy moje życie się w końcu ustabilizuje. Ale na pewno chcę do was wrócić. Na pewno.
To niesamowite uczucie wiedzieć, że coś, co kiedyś stworzyłam, spodobało się komuś na tyle, że po ponad roku zagląda do mnie i pyta, czy kiedyś dam radę coś z siebie wykrzesać. Do tego nabiło mi się PONAD TYSIĄC WYŚWIETLEŃ! O mój Boże to jest tak niesamowite!!!
Kurcze, niemalże rozpłakałam się pisząc tą notkę, bo cholera. Brakuje mi pisania, brakuje mi kontaktu z wami, tego oczekiwania, co sądzicie o nowym rozdziale. To było tak dawno, kiedy pojawiłam się w blogosferze. Nie wierzę, że minęło tyle czasu.
Pragnę was też także odesłać do tej notki -> >klik< , w której dokładnie opisałam powody mojej nieobecności. Tak, cały mój rok wyglądał tak, jak jeden opisany tam dzień.
Więc tak, napiszę coś kiedyś. Na pewno napiszę.
Znajdziecie mnie wtedy już nie na blogspot, choć mam do niego spory sentyment, ale na wattpadzie, gdzie jestem już od dłuższego czasu. Jest zdecydowanie bardziej wygodny dla mnie, a przede wszystkim - dla was, czytelników.
O mój Boże, tak bardzo dziękuję wam za wszystko co dla mnie kiedykolwiek zrobiliście. Dziękuję wam z całego serca za wsparcie :) Nie wierzę, że jestem taka ckliwa, o God, co wy ze mną zrobiliście tutaj.
Jeszcze raz dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam, Rose
xo
Miałam już napisaną taką piękną przemowę, emocjonalną i w ogóle taka piękna była... że aż mi ją wcięło, bo mi się laptop zawiesił. No tak. Niech żyje niezdarność.
Halo, czy ktoś mnie słyszy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz